Stworzyłem idealny świat i poczułem się jak u Pana Boga za piecem. Wstając wiedziałem dla kogo to robię, a kładąc się spać często nie zamykałem powiek by nie stracić jej z oczu. Codzienność wydawała się być snem, który za chwilę może się skończyć. Mimo wad w panującym nastroju ja czułem spełnienie. Każdy marzy o czymś, choć nie każdy może chociażby tego dotknąć. Ja już to mam i cieszę się każdego dnia...
wielka wojna mniejszości czyli o sobie samym
Komentarze
Prześlij komentarz