Traktujesz mnie jak starą pralkę, z dozą pogardy dla braku nowych możliwości, ze świadomością o moim braku zawodności, liczysz mi dni i godziny, męcząc się i narzekając pod nosem. Mój wygląd doprowadza Cię do szału i nie pasuje do desgin'u, który sobie wymarzyłaś. Mimo moich starań dalej pozostaje starym gratem. W myślach widzisz mnie na skupie złomu i dziękujesz losowi, że już mnie zabrał. Czekasz i marzysz a ja dalej robię to co do mnie należy...
wielka wojna mniejszości czyli o sobie samym