Człowiek szybko przyzwyczaja się do tego co dawało mu szczęście i przestaje czerpać przyjemność z tego co poprzednio robił. Intensywność poniektórych czynności związanych z codziennością poczęła przytłaczać zamiast dawać spokój. Stare dobre małżeństwo, można by rzec. Maszyna, która chodzi tak regularnie i tak przewidywalnie, że odbiera przyjemność z samej treści. Będąc jak superman można by skończyć z podziurawioną klatką piersiową, bo nie ma innego bohatera, który wspomógłby tą walkę. Kocham, tęsknie, szanuję... Czasami myślę, że mnie to przerasta. Wychowywanie to na prawdę trudny kawałek chleba a wrodzony spokój wysiada na przystanku obok w momencie gdy człowiek wraca do domu. Moja druga połowica zapytałaby: "o jakim wychowaniu mówisz"... Czy dziwnym jest to, że po całym dniu spędzonym w pracy marzę tylko o chwili spokoju? Nie ma kogoś kto zapytałby: "na co masz ochotę?"...
wielka wojna mniejszości czyli o sobie samym
Komentarze
Prześlij komentarz