Jak często się dusisz, błagasz o śmierć, podwiązujesz emocje, czekasz na deszcz? Ile czasu minąć musi by zniknął ciężar z piersi, by znów nauczyć się latać? Ile uderzeń motylich skrzydeł musisz usłyszeć by znów uśmiechnąć się w duszy i nie martwić cudzym słowem? Ile nadziei należy zmarnować by cieszyć się tylko chwilą szczęścia? Wypluwam jad wysysany z życia. Karmię się promieniem słońca, uśmiechem ludzi, dobrym słowem. Jak kwiat szukam wody...
wielka wojna mniejszości czyli o sobie samym
Komentarze
Prześlij komentarz