Zasępiając się nad jedną sprawą z dziś czytanego bloga przypomniałem sobie własne doświadczenia.
Przyjaźń - słowo, które w dzisiejszych czasach znaczy niewiele więcej niż czysta kartka papieru. Czy określanie kogoś mianem przyjaciela ma jakiś sens? Czy wszelkie związane z tym tytułem przyjemności zmieniają coś wtedy gdy przyjaźń może się wykazać? Dla mnie przyjaźń nie istniała choć każdy pragnie takiego uczucia ale jak mogła istnieć, gdy zamknięty w sobie nie pytałem w trakcie własnych wątpliwości. Prawdą było iż nie potrzebowałem jej, a gdy była potrzebna wtedy okazało się, że gdzieś ona się tliła i pokazała swoje oblicze w odpowiednim momencie. Będąc kimś kogo sam nie chciałbym mieć za przyjaciela znalazłem odpowiedź w sercach tych, którzy zasłużyli na to by nosić ten jakże wspaniały tytuł. Przyjaciel okazał się dla mnie być przenośnią człowieka pomocnego, kogoś kto wie kiedy jest potrzebny i mimo faktu, że nie jestem otwartym człowiekiem i nie rozmawiam na temat moich problemów, oni i tak się pojawiają i wiedzą kiedy być potrzebnym. Czy potrafię się zrazić do człowieka kogoś kto być może podszywał się pod "przyjaciela"? Ja ufnym nie bywam, raz popełniłem ten błąd i zbyt długo wynosili mnie z tej klęski na tarczy, więc w tej sferze wypowiedzieć się nie muszę. Każdy ma własną definicję przyjaciela, kim ty chcesz być dla drugiej osoby?
Przyjaźń - słowo, które w dzisiejszych czasach znaczy niewiele więcej niż czysta kartka papieru. Czy określanie kogoś mianem przyjaciela ma jakiś sens? Czy wszelkie związane z tym tytułem przyjemności zmieniają coś wtedy gdy przyjaźń może się wykazać? Dla mnie przyjaźń nie istniała choć każdy pragnie takiego uczucia ale jak mogła istnieć, gdy zamknięty w sobie nie pytałem w trakcie własnych wątpliwości. Prawdą było iż nie potrzebowałem jej, a gdy była potrzebna wtedy okazało się, że gdzieś ona się tliła i pokazała swoje oblicze w odpowiednim momencie. Będąc kimś kogo sam nie chciałbym mieć za przyjaciela znalazłem odpowiedź w sercach tych, którzy zasłużyli na to by nosić ten jakże wspaniały tytuł. Przyjaciel okazał się dla mnie być przenośnią człowieka pomocnego, kogoś kto wie kiedy jest potrzebny i mimo faktu, że nie jestem otwartym człowiekiem i nie rozmawiam na temat moich problemów, oni i tak się pojawiają i wiedzą kiedy być potrzebnym. Czy potrafię się zrazić do człowieka kogoś kto być może podszywał się pod "przyjaciela"? Ja ufnym nie bywam, raz popełniłem ten błąd i zbyt długo wynosili mnie z tej klęski na tarczy, więc w tej sferze wypowiedzieć się nie muszę. Każdy ma własną definicję przyjaciela, kim ty chcesz być dla drugiej osoby?
Komentarze
Prześlij komentarz