Przejdź do głównej zawartości

Upadek...

Stałem bez skrzydeł patrząc na mokrą od deszczu ulice. Powtarzałem sobie, że to wszystko nie może być prawdą, że świat nie może się skończyć. Płakałem bo tylko tyle mi pozostało. Szare kamienice zamienione  w mieszankę cegieł i gruzu. Wystające gdzieniegdzie resztki rzeczy osobistych zdradzały fakt istnienia tej rasy. Czułem ból, którego wcześniej nie znałem, liczyłem każdy ciężki oddech by sprawdzić czy to nie zawał. Dostałem ataku niespodziewanej agresji. Miotało mną przez chwilę, aż począłem czuć chłód i przylegające do ciała mokre ubranie. Wiedziałem, że coś się zmieniło...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zachowujcie się z wzajemnością..

Dobro człowieka nie powinno opierać się o wszystko co powie czy zrobi lecz również o słowa nie wypowiedziane. Sytuacje, w których wstrzymał się od głosu, stłumił w sobie wewnętrzne zło i nie zrobił całkowicie nic wtedy gdy zwykły człowiek by pękł. Niczym brzeg lądu, o który uderzają fale - za każdym razem zostaje coraz mniej. Szanujcie drugiego człowieka i zachowujcie się z wzajemnością..

Szemrzą słowa...

Zbiór myśli, cudownie otwartych źrenic, jak deszczu wagony mkną ku wichru tortury. I tęsknią za suchą wodą, jutro odejdą gdy świat się uśmiechnie do Ciebie. Toczą swe słowa namiętnie jak kat, który rozpościera sieci wulgaryzmów i warg. Czerwieni się strach, łapczywie pijący opowieści spod poduszek niewiast płaczących i użala się nad losem chmur co znikają za rogiem jak to one tylko potrafią. I wstanie dzień ponownie lecz wcale gdy zanucą mu pieśń powrotną jak marsz. Cudowne będzie popatrzeć jak stykają się on i ona, wiersz i cud oka, maleńka iskra co krzyczeć nie woła. Miłość miotać się będzie w popędzie i wcale. Szemrzą słowa...