Jak dzieci skompani w jesiennej pomarańczy umykamy przed smutkiem tworząc kształty z opadłych kasztanów. Wtykając zapałki zmieniamy rzeczywistość układając ją we własny wzór. Mając do wyboru opadłe liście i tor wyścigowy dla kropli deszczu wybieramy spokój i jego wyblakłe kolory. Niechcąc mieszać się w to co dzieje się na zewnątrz zamykamy swoje wnętrza. Szukając ciepła wpadamy w pułapkę jak ćma, rzucając się w totalną beznadzieję z okrzykiem "przecież mi też się należy"... melancholia krąży w powietrzu wiesz o tym...
Z szacunkiem podchodź do gór czyiś oczekiwań, omijaj łańcuchy obowiązków, sznuruj porządnie buty swojej ambicji. Wchodź zawsze od południa by mech czyiś czarnych chmur nie przekroczył twojej drogi. Na koniec ciesz się ze zdobycia szczytu ale nie myśl, że większych nie ma i możesz już odpocząć. Hartuj duszę, uchylaj komuś słońca ale to przenigdy się nie poddawaj. Czas w podróży z kimś mija szybciej. Pamiętaj by dawać to co najlepsze!
jakbym siebie widziała w tych słowach..
OdpowiedzUsuńOddychamy przecież tym samym powietrzem, nasyca nas ten sam rodzaj energii, stajemy się podatni na rzeczywistość...
OdpowiedzUsuń