Spoglądając na te puste ulice i wiecznie brudne okna miasta, w którym życie toczy się za roletami myślę o sromotnej klęsce, którą poniosłem wychodząc dziś z domu. Wszedobylski spokój wypełniony jest krzykiem mniejszości narodowej opalającej swe tłuste zady tuż na przeciw ratusza. Nic dziwnego iż polscy turyści omijają tą miejscowość dużym łukiem a zajedżają tu tylko Niemcy. Chociaż i oni dostają szoku, że tak wiele "brudu" leży na ulicach. Zwracając uwagę już tylko na piękną pogodę marzę o poobiedniej drzemce gdzieś przy szumie morza. Byle do końca zmiany...
wielka wojna mniejszości czyli o sobie samym
Komentarze
Prześlij komentarz