Z zaufaniem jest jak z zapałką raz odpalonej drugi raz nie zapalisz. Każdą osobę z osobna obdarzamy kredytem zaufania, sami określamy ramy i wiemy czego można spodziewać się po drugim człowieku. Grając w otwarte karty zyskujemy wiedzę na temat jednego z końców rozdania. Jest pewne, że się nie rozczarujemy chyba, że dana osoba złamie nam nerkę na sposób, którego się nie spodziewaliśmy. Z każdą batalią tracimy zaufanie i zaczynamy coraz częściej patrzeć za siebie. Czy warto ufać? Albo inaczej komu warto zaufać? Jak to mówił doktor House wszyscy kłamią, więc czy warto?
wielka wojna mniejszości czyli o sobie samym
bezgraniczne zaufanie co cecha dzieci...to takie proste, szczere, graniczące z naiwnością...
OdpowiedzUsuńczłowiek życiowo doświadczony o skomplikowanej osobowości rzadko przyjmuje coś na wiarę i uważa za pewnik...
bo z zaufaniem, to trochę jak ze skokiem na bungee, nigdy nie masz pewności, że lina się nie urwie...
mimo to wierzę...wierzę i ufam..i mam nadzieję nie zawiść s w o j e g o zaufania :)