Przejdź do głównej zawartości
Morze w atramencie skąpane, wciąga w swe głębiny bezbronną ofiarę, która ostatnimi promieniami zwiastuje koniec drogi.
Na nieboskłonie poczynają zapalać się świeczki za cykliczne składanie ofiary. Zza chmur wyłania się twarz nowego boga, który zezwala na więcej w trakcie swojego panowania. Jakże nie wybrednie dobrana ciemność kryje się w ulicach miasta. Poniektórzy świętobliwi siedzą przy świetle by sprawiać wrażenie porządnych, by pokazać, że nie kusi ich magia nocy. Wiatr szarpie gałęziami by odsunąć uwagę gapiów od tego co dzieję się w ciemności. Lepiej skonstruowanej maszyny nie ma i nie będzie. Gdy ostatni skończą się bawić okryją się całunem wstydu oczekując na sąd poranny, pokazując inne oblicze swojej natury. Kryjąc własne wnętrza czekają na kolejny pocałunek nocy by machina ruszyła uwalniając ich z okowów przyzwoitości...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Braki...

Lato... Człowiek zamiast odpoczywać i pływać w Słońcu haruje jak dziki wół, sesja, praca i gorąco. W między czasie wizja na pisanie pracy inżynierskiej. Stosunkowo dziwne będą przyszłe miesiące. Ciekaw jestem jak się sytuacja rozwinie. Mój umysł leży pod ścianą i płacze, gorąco wypłukuje resztki sił. Mam usilne wrażenie, że ktoś celowo wymyślił pisanie egzaminów tuż obok poczynań z inżynierką. Czekam na chęci, "może sen przyjdzie".

"Taka miłość jest jedna"

Moja odpowiedź na Walentynki? Przespałem. Świetna okoliczność dla ludzi mających drugą połówkę. Osobiście mi te święto nie przeszkadza, choć wywołuje nie potrzebną presję posiadania kogoś obok. Miliony serduszek, kupidynów, ogrom czerwieni itp. Dziś natomiast wstałem z piosenką na ustach, która jednak bezpośrednio wiąże się z tym świętem. Posłuchajcie sami  http://www.youtube.com/watch?v=OnYQvxrNTUQ